"Hijack" to reprezentant mojego ulubionego podgatunku kina klasy C z serii: terroryści porywają (wstaw cokolwiek). Oglądając ten film ma się wrażenie, że w sposób zamierzony jest on tak ostentacyjnie głupi, a widz czerpie z tego wielką radość. Mamy tu mnóstwo nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, tępych terrorystów i nieśmiertelnego głównego bohatera. Na temat nieśmiertelności bohaterów tego typu filmów można by napisać doktorat. Powiem tylko, że bohater m.in. odpędzał kule od siebie (bo jak wytłumaczyć, że terroryści nie mogą go trafić z 1,5 metra z maszynówek albo fakt, że terroryści strasznie głupieją, kiedy przychodzi im się zmierzyć z naszym herosem), dwa razy został zastrzelony, wypadł z pędzącego pociągu. Co jeszcze. Oczywiście galeria innych postaci jest typowa. Wśród terrorystów mamy m.in. Szefa, który oczywiście wymorduje kilku ze swojej ekipy, genialnego komputerowca itd. Jest też oczywiście obiekt westchnień głównego bohatera, przerażona nastolatka, i wszechwiedzący oddział komandosów. Tym, którzy lubią oglądać złe i głupie filmy, polecam. 4/10.