Jeden z tych filmów, które są tak złe, że aż stają się genialne.
Ilość absurdów, (zakładam, że nie naumyślnie) komicznych scen i zagrywek aktorów godna jest
muranowskiej serii Najgorsze filmy świata.
Jako dzieciak widziałem tylko superagenta w garniturze zdolnego do wykonania każdej misji, co
mnie szczerze nudziło i wyrobiło mi opinię o Bondzie jako o płaskim obrazie. Po latach zupełnie
przez przypadek trafiłem na to arcydzieło i przy salwach śmiechu spędziłem ze znajomymi udany
wieczór.
Muszę dać Bondowi drugą szansę i zagłębić się w otchłań serii.