i dla mnie "Licencja na zabijanie" to druga (po "From Russia with love") najlepsza część serii.
Ogólnie nie wiem dlaczego ludzie czepiają się Timothy'ego Daltona jako Bonda, jak dla mnie
'przegrywa' tylko z Connerym. "Living Daylights" i "Licence to kill" to bardzo dobra odskoczka po
słabszych komediowych częściach z Moorem, mógł go w sumie zastąpić już wcześniej.
Tyle ile ludzi tyle opini. Ja rowniez ogladam od jakiegos czasu chronologicznie. Dla mnie R.Moore, S Connery byli lesi, choc w drugim filmie T.Dalton wypadł juz całkiem przyzwoicie a najlepsze dla mnie ( jak narazie) to Goldfinger, Thunderball, Live and Let Die.
dla mnie równierz Connery i Moore zdecydowanie najlepsi a pierwsza trójka filmów w przypadkowej kolejności Goldfinger, żyje się tylko dwa razy, człowiek ze złotym pistoletem.
Również nie wiem, co ludzie mają do Daltona. Zajmuje u mnie drugie miejsce (tuż po Seanie Connery). W jakimś temacie ktoś napisał, że "w Bondach chodzi o styl"... No tak! Zapomniałem, że Timothy go nie miał... Skąd ludzie biorą takie dziwne stwierdzenia. Dalton kozaczy!
Oglądałem dzisiaj i mam dokładnie tak samo. W moim prywatnym rankingu 1.Casino Royale, 2. From Russia with Love i 3. Licence to Kill. Dobry, prawdziwy, ludzki Bond. Przyjemna odskocznia od schematów. Gdyby ten film wyszedł dzisiaj to widzowie i krytycy przyjęliby go dużo lepiej. Wtedy oczekiwano pewnie czegoś innego. Świetny film. Wg. mnie lepszy niż The Living Daylights. Tam zabrakło trochę zaskoczenia i wyszedł taki ani zły, ani dobry.